Kierowca udawał policjanta na ulicach Kielc. Sprawą zajmuje się prawdziwa policja [wideo]

W sieci pojawiło się nagranie przedstawiające kontrowersyjne zachowanie jednego z kierowców w Kielcach. Mężczyzna kierujący hyundaiem zajechał drogę innemu uczestnikowi ruchu, a następnie podszedł do niego i podając się za funkcjonariusza policji, groził mu konsekwencjami. Komenda Wojewódzka Policji w Kielcach szybko zdementowała te informacje, potwierdzając, że osoba widoczna na nagraniu nie jest policjantem.

Nagranie, które wzburzyło internautów

Materiał wideo pojawił się na kanale „STOP CHAM” na YouTube, który dokumentuje niebezpieczne sytuacje na polskich drogach. W opisie filmu czytamy, że do incydentu doszło w poniedziałek, 25 marca, około godziny 13:30 na jednej z ulic w Kielcach.

Na nagraniu widać, jak kierowca hyundaia gwałtownie hamuje przed innym pojazdem, zmuszając go do zatrzymania. Następnie wysiada, podchodzi do drugiego kierowcy i zaczyna go pouczać. W pewnym momencie wypowiada słowa:

– „Nie jestem dziś na służbie, to ci się upi… liło, ale jeszcze raz, ja cię zapamiętam…”

Brak przedstawienia się i nieokazanie odznaki wzbudziły podejrzenia internautów. W komentarzach pod nagraniem pojawiły się pytania, czy mężczyzna rzeczywiście jest funkcjonariuszem policji.

Policja dementuje: „To nie jest nasz funkcjonariusz”

W środę po południu Komenda Wojewódzka Policji w Kielcach opublikowała oświadczenie, w którym jednoznacznie odcięła się od zachowania mężczyzny.

– Kierowca hyundaia NIE jest policjantem! Po wstępnej weryfikacji ustaliliśmy, że nie jest on związany z naszą formacją. Naruszył przepisy ruchu drogowego i poniesie konsekwencje. Jutro będziemy rozmawiać z autorem nagrania. Więcej informacji wkrótce – poinformowali funkcjonariusze.

Jakie konsekwencje grożą kierowcy?

Podawanie się za policjanta jest poważnym wykroczeniem, które może skutkować odpowiedzialnością karną. Ponadto samo niebezpieczne zachowanie na drodze, takie jak wymuszenie zatrzymania innego pojazdu, może wiązać się z mandatem, punktami karnymi, a nawet postępowaniem w sądzie.

Obecnie sprawą zajmują się prawdziwi funkcjonariusze, którzy analizują materiał wideo i będą podejmować dalsze kroki wobec kierowcy hyundaia.