Obserwuj nas na

Słupia Konecka

W gminie Słupia Konecka nie chcą fermy drobiu

Dodano

Stop fermom drobiu w gminie Słupia Konecka – na Facebooku powstała grupa pod taką właśnie nazwą. W niej apel do mieszkańców w sprawie budowy fermy drobiowej, składającej się z kilkudziesięciu ogromnych kurników. Protestujący mają wsparcie władz gminy.

Sąsiedztwo fermy uznawane jest na polskich wsiach coraz częściej za uciążliwe. W mediach co rusz pojawia się informacja o protestach związanych z tego rodzaju inwestycjami na terenie całej Polski. Niejednokrotnie opór mieszkańców, czasami także samorządowców, przynosi efekty. Ale w wielu sytuacjach, mimo niezadowolenia lokalnej społeczności, inwestycja dochodzi do skutku. A obawy są zawsze takie same – uciążliwy zapach, obciążenie lokalnych dróg, zanieczyszczenie wody, aspekty środowiskowe.

Nie chcemy fermy w naszej gminie

Na terenie gminy Słupia Konecka planowana jest budowa fermy drobiowej, składającej się z kilkudziesięciu kurników. Jak czytamy w apelu zamieszczonym na Facebooku na profilu „Stop fermom drobiu w gminie Słupia Konecka:

„Z dokumentacji inwestora (nieoficjalnie kapitał obcy) wynika, iż obsada tylko jednego to 54 643 sztuki. Zakładany jest tucz w 7 cyklach rocznie. Daje to wielkość 382 501 sztuk w jednym kurniku. Łączna zaś produkcja to ponad 10 milionów. Zapotrzebowanie na suchą paszę to 4,3 kg na sztukę oraz 7,74 litra wody. Tak więc samej paszy trzeba przetransportować 43 000 000 kg.. A przecież trzeba jeszcze uwzględnić transport drobiu, ściółki, kurzych odchodów, cystern z paliwem ciekłym, gazowym. Samych zbiorników na gaz planuje się kilkadziesiąt o pojemności 10 000 litrów każdy.”

Zużywanie na samo tylko pojenie ptaków 77 400 000 litrów wody doprowadzi do wyczerpania warstw wodonośnych, a tym samym w bliskiej perspektywie pozbawi wszystkich mieszkańców możliwości korzystania z wodociągu. Przecież już teraz w wielu studniach przydomowych widać gołe dno.

Śmiertelność w stadzie określono teoretycznie na poziomie 3,52 % , choć każdy wie, że w rzeczywistości jest dużo większa. Przełoży się to na liczbę stanowiącą 352 000 sztuk martwych ptaków. Trzeba być naiwnym aby nie dostrzec z tego powodu ogromnego zagrożenia dla naszej gminy. Można nawet wcale nie do końca hipotetycznie zapytać co ze zwierzętami miejscowych mieszkańców, czy co z samymi mieszkańcami w przypadku epidemii. Odległość do zbiorników wodociągowych to zaledwie 250 metrów, a główna rura tłocząca wodę pitną do nich przebiega niemalże pod kurnikami. Zaś znaczne pochylenie terenu w kierunku studni, jak również stosunkowo mała odległość sprawi, że transportowane ze spływającą wodą powierzchniową skażone cząstki, już po godzinie znajdą się w pobliżu ujęcia.

Kolejny argument, jaki wysuwają protestujący, to zagrożenia związane ze środowiskiem naturalnym oraz lokalnym rolnictwem.

Emisja ogromnej ilości pyłów, amoniaku, podtlenku azotu, metanu i szeregu innych lotnych substancji generowanych w toku tak wielkiej hodowli powodować będzie permanentne trucie naszej gminy. Czyż to nie bomby ekologiczne?

Innych zagrożeń można wyliczać całą listę. Nieuniknione jest skażenie pól uprawnych, łąk czy pastwisk. Ucierpią przez to rolnicy, zwłaszcza dostawcy mleka, którego jakość podlega szczególnym rygorom kontrolnym. Zaistnienie tak wielkiego przedsięwzięcia ograniczy szanse rozwojowe gminy. Stanie się ona mało atrakcyjna w zakresie inwestycyjnym, a już jakiekolwiek inicjatywy w sferze rekreacji czy agroturystyki, rolnictwa ekologicznego nie będą miały racji bytu. 
Teren ten stanie się obszarem bezdusznej obcokapitałowej eksploatacji, pozbawionej szacunku dla przyrody, dla ludzi a właściciel będzie liczył w tym czasie wpływy na koncie, odpoczywając w ekskluzywnym kurorcie.

Protest ze wsparciem lokalnych władz

Wójt gminy Robert Wielgopolan z tymi argumentami się zgadza i popiera protest mieszkańców.

– To są najlepsze, najżyźniejsze grunty rolne na terenie naszej gminy. U nas rolnictwo jest właściwie ekologiczne, rolnicy nastawieni są na produkcję mleka. Dla hodowców sąsiedztwo fermy drobiu będzie uciążliwe – mówi w rozmowie z nami wójt gminy Nowa Słupia, Robert Wielgopolan.

Jak informuje wójt, przedsiębiorca prywatny kontaktuje się z władzami i mieszkańcami wyłącznie przez pełnomocnika.

– Wysłaliśmy te protesty, ale wygląda na to, że nie ma woli rozmowy ze strony inwestora.

Procedura trwa, gmina na pewno nie wyda pozwolenia

Hodowca chcący otworzyć fermę drobiu powinien spełnić cały szereg warunków narzuconych przez przepisy, głównie w związku z ochroną środowiska. W grę wchodzi tu wykonanie odpowiedniego urządzenia do czyszczenia wód opadowych, odprowadzanych następnie z fermy do kanalizacji. Trzeba też zadbać o odpowiednie odprowadzanie wód czyszczących kurniki. W zaleceniach wymienia się też odpowiednie oddalenie inwestycji od zabudowy mieszkalnej, aspekt sanitarno – zdrowotny, poziom hałasu. Te aspekty wiążą się z uzyskaniem odpowiednich decyzji i zezwoleń.

– Jesteśmy na etapie uzgodnień z instytucjami. Trzy z nich wydały pozytywne opinie na rzecz powstania fermy (SANEPID, Urząd Marszałkowski oraz Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska). Te instytucje sprawdzają sprawę pod katem prawnym. Czekamy na Wody Polskie i Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska, która wzywa do szeregu uzupełnień. Z kolei pozwolenie na budowę wydaje starostwo. My pozytywnej decyzji jako gmina nie wydamy ze względu na ujęcie wody i mieszkańców, którzy mieszkają niedaleko tego terenu. Uciążliwość tego przedsięwzięcia będzie duża – stwierdza wójt.

„Zadbajmy o naszą gminę”

Polska stała się potentatem w tak śmierdzącym biznesie – roczna produkcja to 178 mln sztuk. Podczas powstawania ferm drobiowych ludność okoliczna mamiona była zwykle szansą zatrudnienia i brakiem negatywnego oddziaływania. De facto to klasyczne oszustwa. Hodowle te są całkowicie zautomatyzowane nie wymagające obsługi osobowej. 

Poza tym fermy takie nie bogacą gmin. Z rekonesansu odbytego w miejscowości, gdzie tylko kilka podobnych kurników funkcjonuje wyłania się zatrważający obraz jak można odebrać niezbywalne prawo ludzi do oddychania świeżym powietrzem i życia w symbiozie z otaczającą przyrodą. Na szczęście społeczności lokalne zaczęły się skutecznie przeciwstawiać tego typu inwestycjom.

Szanowni Państwo mieszkamy w gminie , która ma wspaniałe środowisko naturalne, powietrze bez smogu, czystą wodę, urozmaicone ukształtowanie terenu. Przyjezdni nawet to częściej dostrzegają niż my sami. Nie dopuśćmy do utraty tych skarbów dla naszego dobra i dobra następnych. Przeciwstawmy się zdecydowanie zamiarom inwestora. Życzmy sobie wzajemnie powodzenia w walce o dobro Naszej Małej Ojczyzny. – tak swój apel kończą protestujący. 

Mieszkańcy planują dalsze działania związane z protestem. O sytuacji będziemy informować na bieżąco. 

Copyright © 2022 Spotted: Media