Starachowice
Starachowicka Strzała po raz dziewiąty [zdjęcia]

Choć nie ma jeszcze takiej renomy jak największe wyścigi świata, to już dawno zapracowała na miano jednej z najtrudniejszych imprez szosowych w regionie. Starachowicka Strzała po raz dziewiąty przyciągnęła tłumy kolarzy, których nie odstraszają ani strome podjazdy, ani kręte techniczne odcinki.
Trasa? Dla wielu to lokalny klasyk. Słynna Świślina, z nachyleniem sięgającym nawet 25%, daje się we znaki nie tylko debiutantom. W tym roku zawodnicy znów mieli wybór między trasą mini (61 km) a wersją max (81 km). Bez względu na wariant – łatwo nie było.
Wyścig miał symboliczny początek w Starachowicach, ale konkretna rywalizacja rozpoczęła się dopiero w Stykowie, gdzie padł sygnał do ostrego startu. Trasa poprowadziła przez tereny gminy Pawłów, dobrze znane w kolarskim świecie – nie tylko ze względu na walory krajobrazowe, ale przede wszystkim techniczne trudności przypominające klasyki rozgrywane na belgijskich brukach i szutrze.
Kolarze musieli wykazać się nie tylko mocą, ale i sprytem – na jednym z odcinków szutrowych peleton podzielił się, a część zawodników postawiła na samotną walkę z trasą. – Trzeba było odpuścić przed szutrem, bo było wiadomo, że tam się wszystko rozstrzygnie – przyznawał jeden z uczestników.
Wśród mężczyzn na krótszym dystansie dominowali bracia Burda z zespołu No Limited Team. Dobrze znali trasę, wspierali się nawzajem i nie dali szans konkurencji. W rywalizacji kobiet pierwsza linię mety minęła Sonia Cięciel z Resovii Rzeszów. – Wolę końcówki w grupie, bo wtedy jest emocjonująco. Samotna jazda może i pewniejsza, ale nudniejsza – śmiała się na mecie.
Prawdziwą kulminacją dnia okazał się finisz dłuższego dystansu, gdzie po taktycznym rozegraniu odcinków specjalnych ponownie triumfował Maciej Potucha – ubiegłoroczny zwycięzca. Jego skuteczny atak na szutrze i świetna współpraca z zespołem zapewniły mu wygraną z czasem 2 godziny, 8 minut i 54 sekundy.
Tegoroczna edycja była nie tylko sportowym wyzwaniem, ale także elementem większego cyklu – Poland Bike Road. Dla wielu zawodników to dopiero początek sezonu, który zakończy się finałem w Żabiej Woli pod koniec sierpnia.